Karolina Kuszyk

urodziła się w 1977 r., z pochodzenia Legniczanka, autorka, dziennikarka i tłumaczka literatury. Od 2004 r. mieszka w Berlinie.

Skończyła polonistykę i germanistykę na Uniwersytecie Warszawskim, studiowała również na Uniwersytecie Viadrina we Frankfurcie n. Odrą. Była stypendystką DAAD na Wolnym Uniwersytecie w Berlinie.

Współpracuje z wieloma wydawnictwami, np. WAB, Czarne, Książka i Prasa, MUZA, PWN, VliegenVolk, a także z polsko-niemieckimi instytucjami wymiany kulturalnej. Uczestniczy w polsko-niemieckich projektach literackich. Od 2010 r. jest stałą felietonistką czasopisma „Notes Wydawniczy” – pisze o nowościach na niemieckim rynku wydawniczym i prowadzi rubrykę autorską pt. „Tłumacze polecają”.

Debiutowała wyborem wierszy w 2007 r. w kwartalniku „Tygiel Kultury”, w 2009 r. zajęła drugie miejsce na Poetry Slam języków słowiańskich w Berlinie. Pisze teksty liryczne i krótką prozę w obu językach. Można ją zobaczyć i usłyszeć na berlińskich „Lesebühnen“.

Więcej na: www.karolina-kuszyk.com

 

 

menele

 

na resztkach stołu resztki butelek

konserwa niedojedzona

woda niespuszczona

ktoś się do kogoś dobiera

ale bez przekonania

 

mają wino wypiją wino

mają wódkę wypiją wódkę

mają wodę kolońską i ją wypiją

do ostatniej kropelki

 

nikt ich nie lubi

śmierdzą na kilometr

mają w dupie zachody słońca

jak ja im zazdroszczę

 

 

idę na randkę

 

umyłam wytarłam

wysuszyłam

 

wyjęłam wyprasowałam ubrałam

pozapinałam

 

guzik na samej górze rozpięłam

 

potem zapięłam

 

i jeszcze raz rozpięłam

 

potem jeszcze raz zapięłam no bo żeby nie było

 

wyczyściłam

nakremowałam

wydepilowałam

 

jeszcze tylko spiłuję pomaluję i wysuszę

 

a potem pójdę

 

 

w berlinie

dedykowane kobietom z europy wschodniej

 

tak naprawdę to jest tu nielegalnie

nimfa ze wschodu

nauczyli jej tam

owijać  bawełnę

przymierzać swoje imię

do męskich nazwisk

stroić się jak choinka

czy harfa

nauczyli jej

miłości gorejącej

jak jezusowe serce

na  świętym obrazku

żalu doskonałego

nie mówi nawet własnym językiem

mówi językami ludzi i aniołów

kiedy trzeba przyklęka

przed ołtarzem przed rozporkiem

 

robi dobrą minę

do każdej gry

 

 

podróż balkonem

 

balkon był we wschodniej części miasta

doniczki i słoiki po wekach

nie pozwalały na gwałtowne ruchy

strach pomyśleć co by w razie sztormu

 

wyruszyliśmy z nastaniem nocy

z początku trochę kołysało

na sznurku od bielizny powiewał ręcznik

widoczność dobra wschód księżyca

 

wie schön mówiłam wie schön

nie  mogę dokończyć zdania

w tym twoim porządnym języku

ostatnie artykułowane dźwięki tej  nocy

 

pewnie żeglowalibyśmy jeszcze tak długo

gdyby nie sąsiedzi

 

 

czasem

 

czasem

(przez pomyłkę)

klika

na strony porno

a one patrzcie udają

że nie potrafią się zamknąć

 

myszkę bierze

w dwa palce

ostrożnie

zachęcony dalekim podobieństwem

i klika coraz szybciej

 

a ja

myślę o tej chwili

gdy robi się ciepły mamroczący

 

i nie należy

 

nawet do siebie