Aga Łuczyńska,
urodziła się w 1979 r. w Nowym Targu. Muzyka towarzyszyła jej od dzieciństwa, gdyż wychowała się w rodzinie o muzycznych tradycjach. Na scenie zaczęła występować jako dziecko. Należała do zespołu wokalno-tanecznego działającego przy Państwowej Szkole Muzycznej w Szczawnicy, a także do dziecięcego zespołu regionalnego „Juhasy”. W czasie liceum zaczęła interesować się literaturą i teatrem. Dostała wówczas pierwszą gitarę. Brała udział w konkursach recytatorskich, zdobywając wyróżnienia i nagrody. Należała do Stowarzyszenia Literacko-Artystycznego im. Czesława Miłosza, prowadzonego przez Jana Krzyżanowskiego oraz Sławę Przybylską.
Po ukończeniu liceum przeprowadziła się do Krakowa, gdzie studiowała, pracowała i założyła rodzinę. Działalność twórczą ograniczyła wówczas do pisania wierszy. Od 2008 r. mieszka w Mannheim gdzie pisze, komponuje, gra i śpiewa. Wystąpiła w Konkursie Śpiewać Niemena w Oberhausen, gdzie wykonała utwór Terra Deflorata”. Wystąpiła również na finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Oberhausen. Często występuje w klubach muzycznych w całych Niemczech.
Więcej na: www.myspace.com/agaluczynska
Z Elo Badurą na finale WOSP w Oberhausen (2013), fot. Robert Widera
O sobie
Nie zawsze potrafię
znaleźć skarpetki do pary
pamiętam
o wszystkich urodzinach
od własnej prababki
po własne prawnuki
zamiast przejść przez most
przepływam rzekę
czasem umieram z miłości
po każdym zmartwychwstaniu
chwilowo powraca mój rozum
byłam kiepska
z wszystkiego co ścisłe
odkryłam
konsystencję kobiety
chleb trudniejszy do zgryzienia niż orzech
***
Działam w dobrej
nie-wierzę
nie wierzę
w cuda
palce losu
czarnego kota
niedowiarków
przypadkiem wczoraj
mnie tam nie było
przypadkiem dzisiaj mnie
też nie będzie
***
Dzielisz przez jeden
mnożysz zwątpienia
zawsze musisz dodać
swoje pięć groszy
odejmujesz mało ważne
zbierasz
ułamki szczęścia
funkcjonujesz
bez wzorów
tak łatwo
obliczyć przeciętność
pomijając kolejność działań
rozczarowanie
wynik bez rozwiązania
Kobieta
Precyzyjnie
nazywasz mną świat
słońce i muzykę
świat to za dużo
kieruję twarz
w stronę słońca
w świetle stawiam
pewnie kroki
nocą zasłaniam okno
księżyc może mnie ogłupić
ale tylko w pełni
Młodość
Tacy byliśmy uśmiechnięci
I w deszcz pogoda była ładna
Rozmotyleni, w pełni szczęścia
Lecz to już dawno i nieprawda
Tacy byliśmy zachwyceni
W szepty wsłuchani nieporadne
Nie wierząc, że się wszystko zmieni
W to co już dawno i w nieprawdę
Oczarowani jedną chwilą
Jak spadającą nagle gwiazdą
Mówimy później, że tak było
Ale już dawno i nieprawda
Tacy byliśmy zapatrzeni
Nie umieliśmy nawet nazwać
Najprostszych rzeczy po imieniu
Lecz to już dawno i nieprawda
Tacy byliśmy ogłupieli
Szczęśliwe chwile życiu kradnąc
Skąd myśmy wtedy wiedzieć mieli
Że staną dawną się nieprawdą
Wplątani w zwykłe przemijanie
Czasu nie cofnie siła żadna
I dzień dzisiejszy też się stanie
Tym co już dawno i nieprawda
***
nie potrafię grać
nie umiem już
sama się nastroić
zwalniam
gubię rytm
nietaktownie rozlałam
kawę
sam weź mnie w garść
ja mam za małą
przeciekam
sobie przez palce
Okruchy
Tak mało mnie dla drobnych spraw
Nie umiem się zatrzymać
I rozsypane pośród nas
Okruchy zapominam
Tak mało dnia dla ważnych spraw
I noc się upomina
O roztrwoniony nieba blask
Już martwić się zaczynam
Księżyc w pełni zupełnie zbladł
Obraził się na amen
No dobrze, znajdę gdzieś ten czas
Ozdobię puste ściany
Tu namaluję twoją twarz
Tam czyjeś dobre dłonie
I oczu oceany dwa
I kwiaty na betonie
Znajdę godzinę albo dwie
I chleb upiekę w domu
A tam niech dzieje się co chce
Dwa słowa powiem komuś
Tylko mi jaśniej w pełni świeć
Na prośby nie bądź głuchy
Już więcej nie zawiodę cię
Przysięgam na okruchy
Prośba
Masz może kawałek nieba
Bo nigdzie znaleźć nie mogę
Kto by się tego spodziewał
Że nieba mi nagle braknie nad głową
Szukałam wszędzie daremno
Błękitu, gwiazd i lazuru
I nie wiem co będzie ze mną
Jak żyć mam bez głowy w chmurach
Dlatego przyszłam do ciebie
Bo ty się znasz na obłokach
Ty się najlepiej znasz na niebie
Kawałek nieba mi pokaż
Masz może zieleni skrawek
Schowała się gdzieś razem z niebem
Nie ma już trawy i nie ma rosy na trawie
Jak bez zieleni mam żyć też nie wiem
Szukałam wszędzie daremno
Połonin i młodych liści
I nie wiem co będzie ze mną
Czy jeszcze coś mi się przyśni
Dla ciebie to może niewiele
A dla mnie wszystkim się stanie
Pożycz mi, proszę niebo i zieleń
Na wieczne nieoddanie