Ewa Maciejewski, urodziła się w 1948 r. w Łodzi. Studia medyczne ukończyła w 1971 r. w Łodzi i po roku stażu wyjechała do Niemiec, gdzie zrobiła specjalizację w dziedzinie ginekologii i położnictwa. Tytuł doktora otrzymała na Uniwersytecie w Göttingen. Osiedliła się w Germersheim nad Renem, gdzie pracuję we własnej praktyce ginekologicznej.
Wiersze zaczęła pisać po katastrofie lotniczej w Smoleńsku. W swoich wierszach bardzo często odnosi się do Boga i natury, chce nimi podziękować, za drobne cuda, których na co dzień doświadcza.
Karuzela
Karuzela pędzi, szybko się obraca
Tak jak życie do przodu, które nie powraca.
Kolorami się mieni i śmiechem nabrzmiewa,
Wiatr włosami się bawi i loki rozwiewa.
Tyle szczęścia radości, aż się w głowie kręci,
Coraz szybciej i wyżej, to nas wszystkich nęci.
Nęci nas beztroska jej szybkiego biegu,
Wiatr nam łzy osusza, szczęście jest w obiegu.
Zapomniane smutki i uśmiech na ustach
Wirujemy w powietrzu myśląc o rozpustach.
Śmiech szczęścia beztroski rozlega się wszędzie.
Karuzela się kręci, jutro jej nie będzie.
Przyjdą smutki, codzienne zmartwienia i troski,
Śmiech już zapomniany, który był beztroski.
Karuzela jak szczęście ucieka tak szybko,
Nikt jej nie zatrzyma, bo kręci się szybko.
W smoleńskim lesie
Budzi się wiosna w smoleńskim lesie
Ptaki śpiewają wiatr pieśń tą niesie
O łzach i smutku troskach codziennych
I wielu, wielu nocach bezsennych.
Oczy nabrzmiałe od łez tak wielu,
Myśli splątane wiodą do celu
Gdzie szczątki leżą naszych najbliższych
W lesie smoleńskim Bóg ich wywyższył.
Hołd im oddając zginęli w lesie
Ptaki śpiewają wiatr pieśń tę niesie.
O łzach i smutku, troskach codziennych
I wielu, wielu nocach bezsennych.
Rok już przeminął od katastrofy,
Trawa porosła, czy były zmowy?
Czy Bóg też tak chciał tej katastrofy?
Ludzkie pomyłki czy były zmowy?
Schylamy czoło w wielkiej pokorze,
Modlimy się za nich o Wielki Boże.
Mazurskie Madonny
Na mazurskiej łące Madonny spoczęły,
Swym spojrzeniem pięknym nas wszystkich ujęły.
Stanęły w zadumie i patrzą na łąki,
Na zieleń soczystą oraz kwiatów pąki,
Na malwy kwitnące w tęczowatych kolorach,
Polskie kwiaty wiejskie, rosły też we dworach.
Patrzą ze zdumieniem Madonny z daleka,
Na te kwiaty bujne w trawach i to je urzeka.
Meksykańska Madonna bardzo się dziwuje,
Malw jeszcze nie widziała i to ją frapuje.
Madonna Częstochowska i ze Świętej Lipki,
Znają malwy piękne z przydrożnej kapliczki.
Te wszystkie Madonny stoją tu w zadumie
Delektują się pięknem, każda z nich to umie.
Odpocznijmy chwilę na łonie natury
Z Madonnami pięknymi bez grzmotów, bez wichury.
A Barbarze naszej pięknie dziękujemy,
Za Madonny świata w tej mazurskiej kniei.