fot. Milena Kalczynska
Grażyna Maturowski
Urodziła się w 1958 r. w Kole koło Konina. Ukończyła Szkołę Handlową. Od najmłodszych lat interesowała się przyrodą i poezją. Od 1988 r. mieszka w Niemczech. Tutaj od dłuższego czasu zajmuje się ziołolecznictwem oraz profilaktyką zdrowia. Chętnie bierze udział w spotkaniach poetyckich. W wolnych chwilach sama pisze wiersze, które publikuje w biuletynie Polskiej Misji Katolickiej w Bochum. Poezja to śpiew jej duszy.
fot. Rudi Kosinski
***
Choć tak dawno Cię nie widziałam
Były chwile, kiedy na Ciebie czekałam
Wiele spraw wtedy zrozumiałam.
Zawsze chciałam Ci wiele dać
ale na to, tak mało było mnie wtedy stać
Jak to się stało, że tak krótko szliśmy jedną drogą?
Czy wspólna droga w życiu nie dla nas była?
Dlaczego przyszłość nas rozdzieliła?
Często myślę – dlaczego musiało się tak stać?
Dlaczego w przeszłości nie mogłam Ci więcej dać?
Twoje imię w me serce wpisane, zrobiło głęboką ranę.
Z tą raną do końca życia zostanę.
Dziś po latach, gdy znowu Cię spotykam
Gdy stoisz u boku mego, pytam się Dlaczego?
Dlaczego los nas zbliża i oddala
Tak, jak ta morska fala?
Nie pragnę litości
Nie chcę uczuć dziś
Pragnę tylko, żebyś chciał wybaczyć
Pragnę byś dziś pozwolił
Naszą przyjaźń odnowić
Powiedz co mogę, dziś dla Ciebie zrobić
Cmentarne wspomnienia
Dziś samotnie na grobie stoi
biała, rozłożysta chryzantema
O Tobie mi przypomina.
Nasze wspaniałe chwile
Odleciały jak kolorowe motyle.
Nad cmentarzem chmury snują się po niebie
a ja w nich wypatruję Ciebie.
Przykro mi tak i Ciebie tak brak.
W koło szaro, ponuro, tylko świece
wyobraźnię mą rozświetlają.
I Ciebie mi przypominają.
Chciałabym co dzień nosić Tobie
Białych chryzantem naręcze
tym marzeniem co dzień się dręczę.
A dziś uparcie stoję przy Twym grobie
I myślami wciąż jestem przy Tobie...
Ty wiesz, że od wieków
tajemnica “Życia i Śmierci”
Leży w drugim człowieku.
Nasze minuty na ziemi są policzone
O naszym spotkaniu – Decydują One.
Dziś liście z cmentarnych drzew
cichutko opadają.
I tych co od nas odeszli
Uparcie nam przypominają.
Krótki sen
Zadzwonił telefon nagle
cisza w słuchawce.
Myślę sobie, niech mówi kto chce?
Słychać ciągle jakieś szumy
Słychać jakieś szmery
Kto to może być?
Myśli moje wszystkich bliskich odwiedziły
Na głos ze słuchawki nie trafiły
Błądzą teraz i słuchają, kogóż to w słuchawce mają
Czy to pamięć moja krótka?
Czy to z telefonem, przewraca się budka?
Kto to dzwoni i co chce,
Kto rozmawiać ze mną chce?
Znowu dzwoni ten telefon.
Może ktoś pomocy pragnie,
Może mojej rady chce?
Jak mam pomóc, komu gdzie,
jak ten ktoś nie słyszy mnie
Cóż to było, kto to wie?
Chyba był to krótki sen
Że ktoś w śnie odwiedza mnie
I rozmawiać ze mną chce
Ale o czym, któż to wie?
Samotność
Gdy samotność Ci w życiu dokucza
Nie szukaj do szczęścia klucza.
Kluczem tym jesteś sam
do Twego życia bram.
Rozmyślasz – by otworzyć te bramy przed sobą
Czy na pewno idziesz dobrą drogą?
Chciałbyś szczęśliwy być w życiu
A troski swe zachować w ukryciu.
Radością z bliskimi dzielić się chcesz
a szczęście rozwiane wśród ludzi
garściami bierz.
Niełatwo jest spotkać szczęśliwego człowieka.
Nasze życie tak szybko ucieka.
Bywa, że żal nam minionych lat
lecz bez nich dziś nie istniałby ten świat.
W świecie, w którym zgubiłeś się
odnaleźć się chcesz na nowo,
a życie traktować surowo.
Obdarzaj radością każdego człowieka
bo w Nim dla ciebie, radość czeka!
Radość, która tak mało kosztuje.
Wystarczy powiedzieć... przepraszam, proszę, dziękuję
lub bardzo żałuję.
Jak jeden dzień
Gdy noc ma się ku końcowi,
o wczesnym poranku tu tam na niebie.
Wschodzi ognista zorza,
jakby chciała dziś ogrzać ciebie.
Rozświetla nasze pokoje,
Przez szyby przenika
Jej ciepło, twarzy naszej dotyka
Na niebo wysoko się wdziera
I z wolna w chmurach zamiera....
Wschodzące słońce mówi nam,
Że w życiu nie jesteś sam
I tak zaczyna się nowy dzień
Dzień, który jest chwilą w życiu
Dzień szczęścia, żalu, radości
Niech Bóg w tym dniu nam zagości
Dni takich w życiu mamy wiele
Często też do przeszłości wracamy
Goniąc tak dzień za dniem
Starość swą doganiamy
choć z życia tyle wspomnień mamy
Starość co barwy ma jesieni
Starość co nigdy się nie zmieni
Starością na zawsze zostanie
Na starość przygarnij... nas Panie...