Piotruś Pan z Essen

Niepokorna dusza, wiecznie poszukujący, prawdziwy człowiek renesansu. Odnajduje się w różnych dziedzinach sztuki. Z wielkim oddaniem i szacunkiem odnosi się do tworzywa, które kształtuje na obraz swoich marzeń. Zawsze uśmiechnięty, miły, życzliwy i serdeczny dla ludzi, choć życie go nie pieściło.

Piotr Pakulski, bo o nim mowa, urodził się w 1960 roku we Wrocławiu. Bardzo szybko zakochał się w muzyce. We Wrocławiu ukończył podstawową szkołę muzyczna w klasie fortepianu, a następnie średnią szkołę wokalną. Na malarstwo oczy otworzyła mu mama. Wspierała jego młodzieńczy zapał i pasje.  Z nią zaglądał za kulisy Opery Wrocławskiej, poznawał scenografie i kostiumy.  Wtedy powstały jego pierwsze rysunki i obrazy. Były to wizje, które kłębiły się w jego młodzieńczej głowie.

Jednak zderzenie z rzeczywistością bywa czasami bolesne. Nie zawsze można realizować marzenia. Po naciskach ojca Piotr ukończył technikum zupełnie niezwiązane z jego fascynacjami, dające za to poczucie bezpieczeństwa finansowego, co według rodzica było podstawą bytu.

Marzenia jednak nie poszły w zapomnienie. Piotr, po świetnie zdanym egzaminie, został zatrudniony chórze Opery Wrocławskiej. Koncertował z nią po całej Europie. Zagrał w filmie „Der Bettel Student”. Wciąż jedna pamiętał o malarstwie i rysunku.

Podczas kolejnego tourne po Niemczech w ułamku sekundy postanowił, że tu zostanie. Dostrzegł, że tutaj może się rozwinąć. Początki nie były łatwe. Typowa gonitwa i codzienna walka młodego emigranta, ale także powolne układanie egzystencji. Nie poddał się. Nie zrezygnował ze swoich marzeń. Odrodził się jak Sfinks, by znowu zacząć marzyć i tworzyć.

Dzisiaj mieszka w Essen. Po skończonym studium malarskim na kierunku airbrush, wciąż działa. Lubi opowiadać o swoich pasjach, jednak o tym najlepiej przemawiają jego obrazy, rysunki i rzeźby, poupychane często u znajomych. Marzy o prezentacji ich szerszej publiczności.

Wraz z zachwytem malarstwem rozwija się też muzycznie. Grał na instrumentach klawiszowych w rockowo-bluesowej kapeli „Syndykat”, a obecnie gra na gitarze w zespole Red Back.

Wspierany przez żonę, chwalony za rysunki przez przyjaciół Piotr żyje i wzorem Piotrusia Pana, nieustannie unosi się kilka centymetrów nad ziemią.

I chociaż czasem zdawać by się mogło, że z wiekiem marzenia ulatniają się i pękają jak banki mydlane, Piotr Pakulski jest przykładem na to, że nie jest to do końca prawda. Wszystko co robi, robi z miłości dla marzeń, a nie tylko dla pieniędzy. Dla idei tworzenia, poszukiwania i odnajdywania w sobie wciąż nowych umiejętności i talentów.

Możliwe, że jest na świecie wielu traktujących życie tak jak on. Ja znam dwóch. Podziwiam Piotra za upór i wiarę, że wszystko można, jak się tylko chce. Jednocześnie zazdroszczę, że w tym zaganianym, kruchym i trudnym życiu znajduje chwile dla siebie, by malować swoje sny.

Lucyna Bystronska-Widera

 

Grupa Red Back- koncert w Köln w IGNIS e. V. Europäisches Kulturzentrum (25.01.2013)