Grażyna Pawlas

Urodziła się w 1960 w Rybniku, z zawodu ekonomistka, z zamiłowania autorka tekstów piosenek i wierszy. Od 1987 r. mieszka w Niemczech, obecnie w Solingen. Swoje wiersze publikowała na portalach poetyckich pisząc pod pseudonimem „winter“.

Już od dziecka uwielbiała czytać i recytować wiersze. Miłość do poezji wyniosła przede wszystkim, ze szkoły. W szkole w Jankowicach Rybnickich często była angażowana do recytacji wierszy na akademiach. Brała też udział w konkursach recytatorskich.

Pierwsze jej wiersze powstały w okresie studiów na  Akademii Ekonomicznej w Katowicach. Niewiele jednak tekstów z tego okresu się zachowało. Później miała prawie 25 lat przerwy w pisaniu. Do pióra wróciła kilka lat temu.

Pisze przede wszystkim dlatego, bo sprawia jej to przyjemność, ale również z czystej potrzeby ducha. Stara się pisać o wszystkim: o miłości i o zdradzie, o wierze i braku wiary, o nadziei i zwątpieniu, o życiu i przemijaniu. Ostatnio coraz częściej próbuje interpretować obrazy współczesnych artystów, np. Wlodzimierza Kuklińskiego, czy  Krzysztofa Seńskiego.

Przypadkiem natrafiła w internecie na ciekawych muzyków,  którzy domowym sposobem nagrywają piosenki i śpiewają poezję. Jej teksty śpiewają m.in.: Anna Wiktorowicz, Mayka Wysocki, Marlena Szypulska, Krzysztof  Machoń, Marek Dlugopolski, Maurycy Wysocki.

W 2012 r. piosenka Krzysztofa Machonia, do tekstu Grażyny Pawlas “Myślałem, że to ty” zajęła piersze miejsce w rankingu na portalu ising.pl. A na Zjeździe Polskich Bardów w Jezioranach pieśniarka z Kętrzyna, Marlena Szypulska zaśpiewała jej tekst - „Inna Julka“.

 

Arachne*

 

Chodź, wyciągnij rękę, szczęście mieszka blisko,

wstanie wraz ze słońcem, a z wiatrem odleci!

Myślisz, że zamierza otumanić tylko?

Chcesz się wyrwać z marzeń jak z pajęczej sieci.

 

Lecz na próżno walczysz, miotasz się i wzdychasz,

nadaremnie szukasz wyjścia z tej pułapki.

Serce omotała pajęczyna uczuć,

cicho drzwi zamknęła, skradła wszystkie klamki.

 

Lepkie, słodkie szczęście zmysły odurzyło,

bez reszty zniewala miodem i maliną.

Tkaną przez pająka niewinną chusteczką

potok łez osuszysz kiedy zacznie płynąć.

 

Udasz się daleko, tam gdzie mieszka chwila,

zapomnisz o czasie i dotkniesz wieczności,

A kiedy powrócisz, to zrozumiesz w końcu,

że szczęście to tylko młodszy brat miłości.

 

*arachne = w języku greckim “pająk”

 

 

Myślałam, że to ty…

 

Myślałam, że to ty, lecz to był tylko wiatr,

choć czułam twoją twarz tuż obok mojej.

Słyszałam dźwięczny śmiech i słodki lekki szept,

i dotykały mnie twe śpieszne dłonie.

 

Myślałam że to ty, i kroki i twój głos,

kształt niecierpliwych ust, gdy tęsknią do mnie.

Lecz to był tylko wiatr i jego głupi żart,

i liści zwiędłych szmer, i strzępy wspomnień.

 

Myślałam, że to ty, otwartych ramion cień

i szybki oddech twój, miłości słowa.

Lecz to był tylko wiatr, jesienny, zwykły wiatr,

i szumny jego bieg, i drzew rozmowa.

 

Myślałam, że to twój głodnego serca stuk,

oczarowana nim biegłam po niebie.

Tam czekał tylko wiatr, bezduszny, zimny wiatr,

potargał szybko sny rozwiał nadzieje.

 

 Myślałam, że to ty…

 

 

Pierścień

 

Wymarzony pierścień kryształowym wzrokiem

delikatnie kusił przytłumione zmysły,

mrugał do mnie jasnym i przewrotnym okiem,

i jak kwiat o zmroku zamknął kielich myśli.

 

Srebrny blask księżyca budzi senne oczy

i w krysztale lustra maluje odbicie.

Może właśnie dzisiaj ta noc mnie zaskoczy,

może właśnie dzisiaj twój głos mi się przyśni.

 

Przecież srebrem mowa, a milczenie złotem…

powtarza nieśmiale zamyślone echo.

Kryształ twego głosu to tylko złudzenie,

co mieszka w mym sercu, gdy milknie telefon.

 

Kiedy srebrny pierścień na palcu zabłyśnie,

a łzy kryszałowe w oku się zakręcą,

sen o tobie cicho tak jak bańka pryśnie,

a złudne marzenia jak ptaki odlecą.

 

 

Siedem grzechów głównych, czyli rachunek sumienia po latach

 

Grzechy główne, pewnie znacie,

zawsze im stawiałam czoła,

czy mnie tutaj rozgrzeszacie,

przeczytajcie, jeśli wola.

 

Pierwszy: pycha, chyba wiecie,

taka z podniesieniem głowy,

skromna była chociaż z „matmy“

wynik mialam bardzo dobry.

 

Drugi: chciwość, grzech okropny,

chciwa nigdy być nie chciałam,

choć dzis przyznać muszę szczerze,

przez to pensja bardzo mała.

 

Trzeci grzech, to jest nieczystość

ach zostawmy ten grzech podły,

z pocałunkiem mym zwlekałam,

bo to grzech byl pierworodny.

 

Czwarty: zazdrość, grzech niemodny,

czego nam zazdrościc było,

każdy miał kawałek chleba,

wszystkim żyło się niemiło.

 

Piąty grzech, to coś o poście,

chyba o to w nim chodziło,

czy „obżarstwem“ mogłam grzeszyć,

gdy w kolejce stałam zimą.

 

Gniew niedobry, piekność niszczy,

tak mi mama już mowiła,

sama gniew swój tłumiąc skrycie,

łzami gniew mój poskromiła.

 

Siódmy grzech to jest lenistwo,

więc ja bylam pracowita,

odpoczynek, gdzie tam, po co,

potem z czoła twarz umyta.

 

Grzechy główne? Jakieś bzdury?

Świat bez grzechu, gdy ich nie ma?

To pytanie tu zadaję,

odpowiedzią spowiedź szczera:

 

Grzechów głównych więc nie miałam.

Czyżby dusza prawie święta?

BRAK MIŁOŚCI TO GRZECH GŁÓWNY!

„... więcej grzechów nie pamietam...“

 

 

Słowo, gdzie mieszkasz?

 

Gdzie mieszkasz słowo, gdzie jest twój dom,

czy w sercach naszych, czy umysłach,

kto ciebie zamknął, kto uwolnił,

czy usta ludzkie to już wszystko.

 

Gdzie mieszkasz słowo, jaki Twój świat,

gdy lekiem jesteś lub kaleczysz,

czy wiesz, że zawsze ślad po sobie

zostawiasz, kiedy już odlecisz.

 

Gdzie mieszkasz słowo, ileś jest warte,

gdy tak bezmyślnie kogoś ranisz,

czy sam słów szukasz, chcesz przeprosić,

czy wstydem płoniesz gdzieś w oddali.

 

Gdzie mieszkasz słowo, kiedy milczysz,

a czasem krzyczysz tak okropnie,

czy miłość może cię powstrzymać,

gdy odejść pragniesz bezpowrotnie.

 

Gdzie mieszkasz słowo, gdy jest chłodno

i ciepła poszukują wszyscy,

czy lubisz rogrzać zimne serca,

stopić lód, stać się nagle bliskim.

 

Czy książka to twój wielki pałac,

czy może jednak to więzienie,

czy cię uwalniam, gdy ją czytam,

czy pragniesz stać sie mym wspomnieniem.

 

Nie odchodź jeszcze, zostań przy mnie,

gdy z ciebie strofy wiersza splatam,

tutaj zamieszkasz i odpoczniesz,

wiersz mój to twoja skromna chata.

 

 

Czekam na cud czasem

 

Prosić Cię o wszystko nie wypada Panie,

wczoraj, dziś i jutro Twa wola sie stanie.

 

Wiara czyni cuda, wierzę w to, być może,

lecz trudne to słowa, gdy mi ciężko Boże.

 

Pokorna być pragnę, modlę się do Ciebie,

jesteś wszechmogącym, na ziemi i w niebie.

 

Czekam na cud czasem, że mi dopomożesz,

miast sama próbować rzucić górę w morze.

 

I boję się bardzo, gdy z pomocą zwlekasz,

pytania zadaję, słyszysz mnie z daleka?

 

I czasem aż krzykiem probuję Cię zmusić,

byś wołanie słyszał i nie dał sie smucić!

 

Z pokorą uklękam, wiersz dla Ciebie tworzę,

czarodziejem nie jesteś, jesteś... BOGIEM, Boże!