Piotr Gabriel Skorupa

Rocznik 1954 = młody duchem + szpakowaty + od 26.05.1990 zagraniczny. Myśli, pisze, kontempluje, sam gotuje i maluje - prawie jak Kolo Gospodyń Wiejskich. Otwarty na kontakty jak rana postrzałowa.

Urodzony 24 marca 1954 roku w Rybniku, gdzie przez kilka lat brał udział w pracach Komitetu Organizacyjnego Rybnickich Dni Literatury i był redaktorem odpowiedzialnym gazety „CHODZĄ SŁUCHY“.
Posiada Zaświadczenie kwalifikacyjne Ministerstwa Kultury i Sztuki kategorii pierwszej z zakresu plastyki.
Uczestnik wielu warsztatów twórczych. Do ważniejszych zalicza: Ogólnopolski Plener Plastyczno – Ceramiczny COK Warszawa, WOK Kielce – Bałtów 1980, Internationale GAJA – Mutter der Erde – Symposion – Gelsenkirchen 1992, European Festival FILM FOR ART Essen – Gelsenkirchen 1993, wystawa „Kaczmarek und andere“ Gelsenkirchen.
Był członkiem: „Akwarium“ w Mińsku Mazowieckim, „Misterium“ w Wodzisławiu Śl., Robotniczego Stowarzyszenia Twórców Kultury w Wodzisławiu Śl. i Grupy Literackiej „ROW“ w Rybniku.
Należał do: Polskiego Towarzystwa Archeologicznego i Numizmatycznego, Polskiego Towarzystwa Turystyczno - Krajoznawczego, Towarzystwa Wiedzy Powszechnej, Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi, srebrna odznaka: Zasłużony dla Miasta Rybnika i odznaka: Nauczyciel, Wychowawca Młodzieży.
Publikacje w tomikach: Oddalenia, NEPHROLEPIS, Tempo przemijania, WĘGIEL I PIÓRO, Z czerni w zielone, UŚMIECH PRZEZ ŁZY, Wiersze /z Ryszardem Szczepankiem/, Współczesne wartości kultury ludowej, III SESJA NAUKOWA, Rybnik 1988, Antologia: „ Kiedy budzi się we mnie poeta“, WIERSZOBRANIE Żeglując w oceanie słów. Wybór wierszy poetów na emigracji 2011, Pismo Stowarzyszenia Autorów Polskich „SUPLEMENT“, Kraków 1994, a także: Górnicze Wiadomości, Tygodnik Ciechanowski, Inicjatywy, Barbórkowy Rocznik Rymerski – 1987, Gazeta Rybnicka /wywiad z reżyserem Lechem Majewskim/, Erlebte Geschichte 1992, Gelsenkirchen, „EINST – 666 Jahre Buer – Bülse, 1998 – tamże. Pismo artystyczne "PLAMA" - 2003, ROZDZIEŃ - miesięcznik fundacji "Pro-Eko Szopienice" - 2009. SAMO ŻYCIE dwutygodnik - Dortmund 2010, 2011, 2014, 2015. ANGORA 2014.
Ostatnio był związany z „KULTURGUT“ – Akademie für lebendige Kunst“ w Gelsenkirchen, w Republice Federalnej Niemiec.
Wydał tomik TRZEBA ZACHOWAĆ TROCHĘ ŻYCIA / ISBN 978-83-62905-28-7 / we wrześniu 2011 roku.
17 października 2012 roku w ramach 43. Rybnickich Dni Literatury odbyło się spotkanie autorskie połączone z promocją II wydania tomiku TRZEBA ZACHOWAĆ TROCHĘ ŻYCIA /ISBN 978-83-7867-006-3 / 2012, w Rybnickim Centrum Kultury, w Rybniku. Recenzja tomiku w WŁASNYM GŁOSEM Warszawa, 2012.
Wiersze kilkakrotnie wyświetlono na murze przy ulicy Brackiej w Krakowie - Emultipoetry.
Od 2012 roku jest członkiem Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie Union of Polish Writers Abroad 238-246 Kings Street, London W6 0RF.
Wiersze w PAMIĘTNIKU LITERACKIM Tom XLII, XLIII/XLIV Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie, Londyn. Wiersze prezentowano 24 kwietnia 2014 r. na antenie RADIA DARMSTADT.

Udział w I Światowym Unisono Literackim w Brukseli  27 luty – 01 marzec 2014.

Jednoczas metafor i dźwięków, międzynarodowe spotkania Polaków z poezją i muzyką, Irlandia -  Dublin, maj 2015.

Tomik poetycki „Zdmuchuje ten widok smutku cień” J. Dudek, Jastrzębie 2015 - posłowie

Tomik poetycki „Cenzura milczenia” M.J. Kuminek „ Zamiast posłowia”, 2015

Uczestnictwo w kalendarzu poetyckim „wszystko jest poezją”, 2016, „Samo Życie”, Dortmund.

 


fot. Jurek Uske

 

 

Więcej o Piotrze na jego stronie: http://piotr-gabriel-skorupa.wikidot.com/

 

Piotr Gabriel Skorupa w PEPE-TV: http://www.pepe-tv.de/?s=skorupa

 

 

Wieczór autorski Piotra Gabriela Skorupy w Rybniku 17.10.2012

 

Opowieść o jego Żyrafie

Pamiętał i zapamiętał
czarne warkoczyki,
grzeczną szyję żyrafy,
niesamowity błysk w oczach,
uśmiech inny od innych
i to chyba wszystko,
bo nawet gdyby mógł,
to więcej nie mógł.
Renesans.
Jakaś kosmiczna metafizyka.
Pragnął, pożądał, chciał i się bał,
i wtulił się jak węgiel rozżarzony choć kruchy,
w dojrzały już diament, w szmaragd,
a szmaragd topniał i pachniał mu jak nic nigdy dotąd
jak żaden inny kamień, jak szafir z mózgiem, z rozumem,
jaspis szlachetny, umózgowiony. Rozumiesz?
Bał się, bo wisiał na pajęczynie szczęścia.
Nie można na dwa fronty. Wiesz o tym?
Prędzej czy później musisz się zdeklarować.
Wiedział, że nieraz już spadał, kaleczył się, turbował,
a teraz bez batutu i taka wysokość...
wiedział, że gdy runie...
Nie miał żadnej polisy, nawet biletu nie miał.
Tak ogólnie. Taka myśl.
Idę spać. Ja też przeżywam.
Nie można na dwa fronty. Wiesz o tym?
Prędzej czy później musisz się zdeklarować.
Miał napisać wiersz, że szczęśliwy
że ja, że bardzo, że dorosły, ale...
Nie można na dwa fronty. Wiesz o tym?
Prędzej czy później musisz się zdeklarować.
Dlaczego tak? Pytał retorycznie, bo wierzył i nie wierzył

 

Czytał dziesiąt razy
Nie można na dwa fronty. Wiesz o tym?
Prędzej czy później musisz się zdeklarować
I się idzie, by się szło jak wędrujący na mszy u Stachury
Ite, Missa est! Deo gracias,
ale ze mnie już nic i nikt niczego nie wygoni,
żadna klątwa, żadna anatema.
Dajcie mi trochę czasu.
Sam się wykruszę.

 

 

Kosmopolita  

Czesławowi Gawlikowi*

Założyłem chińską bieliznę,  
Hiszpańskie, turkusowe skarpetki  
Marki:  Don Salvadore,  
Amerykańskie spodnie: LEVIS STRAUSS  
I włoskie buty.  
Na maltańską koszulę  
Naciągnąłem szetlandzki sweter 
TRADE MARK.  
Siedząc na kanapie  
Design and Quality  
IKEA of Sweden  
Rozrzedzam greckie zaziki  
Tureckim jogurtem,  
Popijając to wszystko na przemian  
To niemieckim i czeskim piwem,  
To rosyjską stoliczną,  
To francuskim calvadosem  
I szkocką whisky,  
Mieszaną z wodą mineralną  
Ze źródła Spa, w Belgii.  
Odliczając swój czas  
Na szwajcarskim zegarku Delbana ,  
Zapalam kolejnego papierosa Marlboro   
- jakąś ukraińską podróbkę, z przemytu.  
Marazm.  
Za oknem moknie moja japońska toyota .  
Na perskim dywanie plamy po brazylijskiej kawie Rio   
I australijskim winie  
(w szkło flaszki wtopiony był złoty kangurek),  
Bo wczoraj zrobiliśmy libację...
Śpiewaliśmy: Czerwony pas i że ojciec coś do swej Basi,  
Aż przylecieli:  
Marokanka zza ściany i ten ryży Kazach, z dołu.  
Nie potrafili tego zrozumieć...  
I dlatego chandrę mam k...., polską,  
Zawsze polską,  
Nigdy jeszcze nie miałem  
Zagranicznej.

* Czesław Gawlik - muzyk, jazzman, działacz kultury,  
   przyjaciel młodzieży i dobry duch z Rybnika 

 

 

 

Niobe żyjąca

Kamili

Już noc.
Wkradające się do pokoju
Przez nie do końca domkniętą żaluzję,
Światło ulicznej latarni
Tworzy iluzoryczną kompozycję,
Która rozmywa się gdzieś w otchłani pokoju.
O szyby bangla deszcz,
A jego muzyka
Powala mnie dość stanowczo do snu.
Sen.
Bangla deszcz.
Bangladesz.
Ja przecież nie krzyczę.
Ja wcale nie ryczę.
Nie jestem Kochanowskim,
Nie mam Urszulki.
Urszulka nie żyje.
Nie jestem Broniewskim,
Nie mam Anki.
Anka też nie żyje.
Nie jestem Tantalem,
Ale... mam Niobe.
MOJA NIOBE ŻYJE!
Moja Niobe zna:
Conrada, Dickensa, Eliota,
Joice`a, Orwella, Shawa, Twaina,
A nawet lady Rowling.
Cała plejada.
Deszcz przeniósł się na parapet i dalej gada.
Co zrobić by moja Niobe
Chciała poznać jej Tantala?
Serce ma z marmuru?
Sen znów mnie powala.
Ranek.
Spocony nocą, jak ta rynna,
Której gargulec dalej rzyga deszczem,
Wchodzę pod prysznic, by zmyć z siebie
Koszmary, marzenia, wizje strapionego
I ten poemat Pana Gałczyńskiego
I wrócić do swej szarej,
Codziennej rzeczywistości.
Jakże trudnej.

 

 

List do Świętego Mikołaja!

autor: piotr gabriel skorupa

 

Witam Cię Święty Mikołaju!

Mógłbym napisać: Salut, Dear, Lieber, Dorogoj, Sleczny i jeszcze różnie, ale wiem, że nie muszę, bo ty przecież rozumiesz i po polsku. Już wierzeje otworzyli. Twe garbate renifery ruszyly. Na śniegu ślad rdzawy jak kita wiewiórki, po bednarce na płozach, która spała przecież cały rok, a teraz się wysrebrzy jak księżyc. Na Twych saniach wory, dużo worów, pełnych serc z piernika, cukru, marcepanu , haftowanych czesanką słów: pokój, peace, pax, paix, béke, Frieden, mir, ... oj, nie spamiętam wszystkich...Fajnie Ci Stary przyozdobili tę furkę: gołąbek picassowski, Order Uśmiechu, Krzyż Maltański, a nawet serduszko owsiakowe. Nie gniewaj się Stary, ale znam Cię już tyle lat i się zwyczajnie spoufalam. Wiesz, kiedyś nawet Cię udawałem. Wtedy w Polsce była wojna. Dziwna to była wojna. Żołnierze pilnowali koksiaków, takich piecyków, by nie zamarznąć z nudów, na półkach sklepowych był przysłowiowy ocet, a cukierki były albo zagraniczne, albo czekoladopodobne, w Caritasie. Brałem wtedy jutowy wór, napełniałem go cukierkami i rozdawałem dzieciom na ulicach, w świetlicach, przedszkolach. Chciałem dać żołnierzowi garść cukierków, ale odmówił, bo był na służbie. Wtedy pomyslałem głośno: co ma piernik do wiatraka, a przechodząca obok staruszka odpowiedziała mi: Mąkę, Mikołaju, mąkę...ale to nie było śmieszne, bo żołnierz prócz uszanki miał kałasznikowa. Narysowałem
Cię wtedy dzieciom....na głowie miałeś rogi Twego renifera,
a on na łbieTwoją czapę, czerwoną jak maliny. Dzieciom baaardzo się podobało! Mam nawet zdjęcia jakieś, tak zwyczajnie, na pamiątkę. Stary, bądźmy na Ty, tak jak kiedyś proponowano temu krajowi, ale wtedy strony dały plamy, upokorzono nie tylko mamy.

Ale Ty, Ty przekułeś już niejedną dziecięcą smutną podkówkę na radosny uśmiech. W Rabce też, sam przecież wiesz, więc...bądźmy na Ty! Wiesz przecież, że...jak mówił poeta...że, nie zawsze brzydkie kaczątka stają się pięknymi łabędziami...
czasami przeraźliwie krzyczą, krzyczą i biegną za nami. Szarpią nas, targają za sukienki i skrzeczą ze złości. Jak im to wytłumaczyć, że dla brzydkich nie ma sprawiedliwości?

Ale Ty jak w piosence Okudżawy, Ty wszystko możesz! Byłes już nieraz nadzieją, więc bądź, bądź nadal, bądźmy na Ty...

Pewnie już podjechałes pod jakąś katedrę, bazylikę, gdzie chór kantorów opowiada kanonem, że płonie gwiazda nad Betlejem, nad Betlejem uśmiech boży, pokój ludziom dobrej woli, Boga Bóg w ofierze złożył, ale wiem też,
że zawitasz do kościółków gorczańskich, podhalańskich, beskidzkich, takich jak z drzeworytów Skoczylasa, czy obrazków szklanych Peksowej. Tam powitają Cię górale
w portkach parzenicami zdobionych i z trąbitami, by zagrać i zaśpiewać o Maluśkim, który jako rękawicka i mieć pretensje wielkie do Niego, że tam miał małmazyje,
a jednak przyszedł do nas i usiadł na przybrzyzku .

Wiesz, kiedyś Ernest Bryll napisał, że:

Anioł zawołał głosem tak ogromnym,

że się zrównały góry i doliny,

abyśmy szybciej poszli do dzieciny,

która od chłodu drży w jasełkach skromnych.

Jacy jesteśmy głusi.

ile trzeba tego huku, stuku,

trąbienia, wołania,

byśmy dźwignęli ciężkie łby z posłania

i zrozumieli płacz Narodzonego.

I tak Cię chyba pożegnam. Święty Mikołaju.

Nie zacytuję Ci poety, księdza Jana Twardowskiego, że śpieszmy się kochać ludzi, bo nie, nie bo nie! Syndrom negacji bezwzględnej.Nie chcę się rozkleić.

Potem odstawisz swe sanie, zamkną wierzeje, a my spotkamy się za rok.

Do zobaczenia.

Twój
piotr gabriel skorupa