Elżbieta i Wojciech Stempel – ponad 6 lat promowali muzykę sakralną będąc członkami zespołu młodzieżowego "Credo" w Nowej Soli.

Od 1990 r. mieszkają w Bielefeld, gdzie przez kilka lat udzielali się w stworzonym przez siebie zespole muzycznym o tej samej nazwie wykonując ten sam rodzaj muzyki. Po rozwiązaniu zespołu nastąpił krótki okres przerwy lecz wrażliwość muzyczna nie pozwoliła im na zbyt długi muzyczny urlop. Skupili się na poezji śpiewanej, która ich zachwyciła do tego stopnia, że nie widzieli dla siebie innego rodzaju sposobu na wyrażenie swoich emocji. Od wielu lat z dużym powodzeniem występują podczas wieczorów poetyckich w Dortmundzie, organizowanych przez Stowarzyszenie Miłośników Literatury i Sztuki „Kontakt”, którego są członkami.

Elżbieta Stempel – w latach 1971-1985 wokalistka grup muzycznych „Fioretti” i „Credo”. Wydała w wersji dwujęzycznej autorski tomik poezji „W szponach Poezji”. Jej wiersze ukazały się również w trzeciej antologii „Zbiór Literatury Polskiej Pisanej Najcześciej Do Szuflady” - 2008, w drugiej antologii poetów emigracyjnych „Wierszobranie” - 2011 oraz antologii „Po obu stronach Odry - patriotycznie” - 2014.

 

W roku 2012 wydali płytę CD pt. „Schowaj mnie”.

Za osobiste zaangażowanie w krzewieniu kultury polskiej i jej promocji poza granicami Ojczyzny, Elżbieta i Wojciech Stempel otrzymali w roku 2010 oraz 2012 dypolmy uznania od Konsula Generalnego w Niemczech.

 

 

Opracowanie graficzne plakatów Halina Kostrzębska

 

Jesienna procesja

 

Kasztanowe marzenia

w dotyk złotawo-rdzawych promieni ubrała

samotne konary, wiatrem rozczochrane

płaszczem mgły, kapeluszem deszczu otuliła.

 

Naiwne słońce, migotem lękliwym

chmur ciężką kotarę rozdziera

na liściach wilgotnych z finezją osiada.

 

Bezlistne konary,

za latem parnym, dusznym, gorącym

ażurowym tiulem pysznych zdarzeń tkanym

tkliwie łkają.

 

Pomiędzy Baśnią odchodzącego, dojrzałego lata

a szeptem chłodnych powiewów wiatru

świerszcz rozgrywa romantyczne igrzyska z Jesienią.

Suknia jej, czerwienią liści, ogniska zapachem tkana,

uwodzi na wróble stracha

ze słomy chochoła

mysz polną zgarbioną

muzyki deszczowej poezją.

 

Pająk samotnik, w cieple kominka pieści swe ciało

leniwie tkając refren pór roku.

 

Oplotły nas, mój miły, parafianie Jesieni

zjesienniałe dni

zamglone myśli

deszczowe dotyki ust naszych

dżdżem skropione uczucia.

 

Jakże piękne jest srebro Twoich włosów, mój miły...

 

                                                           Marzec 2009

 

 

 

Myśli

 

Przemijam, a one?

Są wszędzie, są we mnie.

Gdy śpię, szlifują moje emocje. Fermentują w czaszce.

Takie,

Grzeczne, gładko uczesane, porządne.

Takie,

Wysoko tapirowane, namiętnie szalone, grzeszne.

Takie,

Ondulowane, peruką sztuczne, nijakie. Myśli.

Są wszędzie. Są we mnie.

 

Nożyce świtu przecinają aortę nocy.

W zakamarkach piżamy sen wije się rozbudzony.

Jego okruchy, rzęsami aresztowane, szykują się do ucieczki.

 

Aromat kawy, leniwie odpina guziki sennej jeszcze koszuli.

Grzebień poranka stanowczo rozdziela jawę od snu.

Jestem wolna...naiwnie myślę. Na próżno.

Wierne służące czuwają. Są wszędzie. Są we mnie.

Myśli.

 

Prostotę dnia zawijają w papiloty obaw.

Wywołują zgagę sumienia.

Tak perfidnie komplikują mój spokój. Drzazgami słów wbijają się w serce.

 

Zostawcie mnie! Jesteście zlepkiem paradoksów!

Pocieszcie mnie lepiej.

Wyprasujcie zmarszczki na parkiecie moich uczuć!

Partyturę żałobnego marsza wymieńcie na poloneza i tango zmysłowe!

Chcę przemijać łagodnie, nie wściekle.

 

Kolejny "jeż dnia" błogim ślizgiem zmierzchu wplata mnie w sen.

A myśli?

Są wszędzie. Są we mnie. Myśli moje kochane.                       

                                                                              

                                                                         Czerwiec 2008

 

 

 

 

Marionetka,

lewicowa arystokracja duszy

 

Ogrodu życia,

Marionetka.

Ruch każdy przez innych reżyserowany.

Nie odgrywa głównej roli.

Zmierzchu energią napędzana

Tańczy melodię zwiędłego raju.

Jej myśli w chmurach przykazań, tną piruety bladego

żalu.

Obnosi się melancholią i romantyzmem.

Wymogiem zrozumienia

Szyje tkaninę obłudy.

Sumiennie i sprytnie dzierga szal oszustwa.

Wprawna ręką kradnie grzebień,

którym nocą włosy kłamstwa pielęgnuje.

Brudne uczynki resztkami sumienia kąpie.

Farszem przykazań, poprawy Syzyfem,  

Wypatroszoną duszę

Nadziewać próbuje.

W ogrodzie życia,

Sztuczne róże i kąkol rozsiała.

Konewką pełną samorozgrzesznia

Perz fałszu obficie podlewa.

Motylem dobrych uczynków

Swój ogród ratować próbuje.

Ogrodu życia

Marionetka.

To ja?

A może to jednak Ty?

 

                                                Wrzesień 2009

 

 

Chcę

 

Skorupą kłopotów obrośnięci

W warcabach codzienności

Grający nijaką rolę

Wciąż nienasyceni, pniemy się

Za wszelką cenę wyżej, dalej... ale nigdy w sobie!

 

Ważne tylko,

By kotwica ambicji

Z zyskiem

Ulokowała się w dniu jutrzejszym.

A tu,

Zielenią soczyścieje trawa

Trzmiel grzmi basem melodyjnie

Pająk misternie konstruuje zachwyt.

 

Chcę się zagapić i wypaść z maratonu sukcesu.

Chcę cieszyć się ponowną radością pojmowania świata.

Chcę zatrzymać się z otwartymi z podziwu ustami

Nad wielkością kosmosu miłości!

 

… tak po prostu... chcę ...

 

                                                      Marzec 2008