fot. Lila Rafalski

 

Anna Wiencek

Urodziła się w 1975 r. w Twardogórze na Dolnym Śląsku. Tam spędziła dzieciństwo i tam dorastała. Potem przeprowadziła się wraz z rodziną do Bytomia, a od 2007 r. mieszka w Niemczech w Wuppertalu. Z wykształcenia jest handlowcem, z zamiłowania miłośniczką poezji. Dzięki poezji wzmacnia więzi z ojczyzna i pod jej wpływem zaczęła pisać własne utwory. Kilka z nich ukazało się w nieregularnym piśmie kulturalnym „Kwartalnik”, publikuje na portalach internetowych, czasami bierze udział w konkursach poetyckich.

fot. Milena Kalczynska

 

 

To już prawie grudzień


Znam treść
twoich spojrzeń,
codziennie czytam
je ze zrozumieniem.

Zarzucasz mi nadinterpretację.

A ja wiem,
że po bezgwiezdnej nocy
nie spadnie na nas żar.

To już prawie grudzień

Foto Robert Widera

 

Linia obrony

Wysoki Sądzie,
siebie znam bardzo przelotnie.
Kiedyś widywałam się częściej
w jego spojrzeniach, jednak potem
przyszła moda na ciemne okulary.

Myślałam o tym, by kupić lustro,
ale nauczyłam się w końcu
zakładać uśmiech automatycznie.

Zanim skorzystam
z przysługującego mi prawa milczenia
pragnę dodać,
że nigdy nie deptałam kwiatów.

A teraz proszę przyjąć mój wniosek
o cofnięcie czasu.

 

(bogobojni)

tylko lipiec
płakał szczerze
inni zaklinali łzy

garnitury
i woalki
- teatr smutku

głos życzliwych
niech zamilknie
już za późno

pięć zdrowasiek
nie zapewni
odpuszczenia

za pokutę
miej świadomość

 

Na chłody

Dobre słowa
jak puzzle składam,
a w puste pola
poezję wplatam

 

Iloraz życia

Dzieląc świat na pół
nie zaznasz życia pełni,
pół ty, pół ja, pół my,
tacy zwyczajni i śmiertelni.

Dając siebie tylko pół,
półuśmiechy płodzisz,
nawet tobie jest z tym źle,
w pół słowa wychodzisz.

Wtedy pukają do mnie znów
tamte półprawdy stare
lecz nie chcę przyjąć ich,
bo prawdy pół, to kłamstwo całe.

Tak trwamy już od lat,
a racje toczą boje
i wciąż, każdego dnia,
budujemy paranoje.

 

Luka

uczyli nas
jak kochać bliźniego
ale nie mówili
jak siebie samego

 

Kiedy anioł nie  mówi dzień dobry

Miejskie łąki rozkwitają nocą,
neonami oszukują oczy,
czyjeś smutki ulicami błądzą,
pragną ujrzeć, jak się budzi motyl.

Gdzieś za rogiem, przy śpiącej fontannie,
ktoś próbuje kupić szczęście za grosz,
a tęsknoty duszą się w szufladzie,
chociaż czasem uciekają do strof.

Świt obnaża betonowe pola,
wokół rosną tylko szare domy.
Miasto wstaje i połyka słowa,
których myśli nie zdążyły włożyć.

Dzisiaj anioł nie mówił "dzień dobry",
zwiędło słońce, coś zabrało mu blask,
niebo płacze jak cichy żałobnik,
radość znika widząc miasto we łzach.

 

 

Anna Wiencek w Pepe-TV: www.pepe-tv.de/?s=wiencek