Tomasz Wakarecy – głupek ciężki, czyli właściwy

 

Czy to wariat, czy nie wariat, pyta pewnie niejeden, kto styka się z jego „twórczością debilną”, którą Wakarecy uparcie uprawia od wielu wielu lat. Na pozór normalny 45-letni gość, pracuje w banku, mieszka w Stuttgarcie, na stanie ma dwie postrzelone córki i całkiem normalną żonę Ewę, która bardzo krytycznie podchodzi do jego twórczości, a czasem i zachowania. Nieraz nawet otwarcie twierdzi, że jest debilem. Za to po jego stronie zdecydowanie stoi pies, któremu również czasem zdarza się popełnić coś totalnie głupiego i zwariowanego. Podobny w tym jest do swojego pana.

Najlepiej chyba rozumie go siostra, która debilne zachowanie Wakarecego znosić musiała od dziecka i chyba już się do tego przyzwyczaiła. Pomogła mu nawet wydać drukiem jego twórczość, wstydząc się pewnie przed kolegami z pracy. Prawdopodobnie w ramach wdzięczności poświęcił jej jeden ze swoich utworów satyryczny „Rap do siostry” - Nie wiem siostro moja właściwie dlaczego mam znowu potrzebę napisać coś głupiego? Nie będę jednak myślał dlaczego tak się dzieje, bo zanim coś wymyślę, to łeb mi posiwieje.

Takie i podobne rymowanki często wychodzą spod jego pióra. Po prostu siada i po kilku minutach na papierze pojawia się kolejny tekst, czasami mądry, a czasami głupi, Tomasz dumny jest jednak, bo to jego tekst. Nieraz, z perspektywy czasu, z rozpaczą czyta swoje teksty ponownie, nie dowierzając, że takie głupoty mógł wymyśleć. Do niektórych tekstów komponuje muzykę i powstają z tego całkiem sympatyczne programy kabaretowe. Prezentował je ostatnio kilkakrotnie przed polonijną publicznością w NRW i zupełnie nie wiedział dlaczego na sali co jakiś czas padają salwy śmiechu. Czyżby publiczność była tak samo porąbana jak on?

Jego „twórczość debilna” to emigracyjne zapiski na tematy ważne i nieważne. Do niedawna udostępniał ją jedynie nielicznym jednostkom, gdyż uważał, że jego geniusz docenić mogą tylko osoby tak porąbane jak on sam. Po cichu marzył jednak, że znajdzie się ktoś kto podobnie jak on z rozkoszą będzie oddawał się czynnościom głupim i bezsensownym.

Swoje satyryczne utwory bardzo często poświęca rodzinie. Na przysłowiowym „świeczniku” znalazła się już oprócz siostry również żona, niejedna ciotka, a także babcia, której zachciało się wybrać nagle do Ciechocinka. Nie zapomniał również o swoim debilnym psie – Na legowisku nasz zwierzak zdrowy i jadł właśnie krem przeciwzmarszczkowy, który małżonka moja kupiła i produkt sobie bardzo chwaliła.

Wakarecy wymyślił sobie niedawno Partię Ludzi Lekko Głupkowatych i sam został jej członkiem. Partia ta nadała mu natychmiast tytuł głupka lekkiego, a trzy tygodnie później głupka ciężkiego, czyli właściwego. O tym, czy to głupek lekki, czy właściwy przekonać się będzie można 3 grudnia w Essen podczas Piwnicy pod Piastem (szegóły w kalendarzu imprez). Usłyszymy tam z pewnością jego credo „Nasz mały świat”, które zaczyna słowami – Jestem może trochę dziwny, krnąbrny, brzydki i wyrywny, ale za to humor mam i na flecie prostym gram. – Usłyszymy też „Rap do siostry”, który kończy stwierdzeniem – Hopsasa Hopsasa Tomcio dziś pierdolca ma – Jak ma dobry humor to z eureką dodaje – I nie tylko dziś!

Leonard Paszek

Tekst ochodzi z dwutygodnika Samo Życie (Dortmund)

 

www.pepe-tv.de/?s=wakarecy

 

Więcej na: http://tomasz-wakarecy.jimdo.com/