Elvira Katharina Woisch (Saibot),

urodziła się w 1961 roku w Gliwicach. Najpiękniejsze wspomnienia z dzieciństwa związane są z Bojkowem, gdzie pola i łąki były jej światem, a natura objawiła jej swoje piękno.

Marzy o tym, aby jeszcze raz przebiegnąć boso po tych kałużach, które zostawiła po sobie letnia burza i stać w kolejce u piekarza po chleb i bułki, albo pójść po kostkę masła do sklepu, a zamiast tego kupić landrynki.

Z zawodu jest ciastkarką. Ukończyła Szkołę Ciastkarsko-Piekarniczą w Zabrzu, ale pracowała w biurze.

W 1987 roku, dokładnie w Wigilię Bożego Narodzenia wyjechała z mężem do Niemiec. Ma trzy córki. Życie poświęciła rodzinie.

Od dwóch lat wiele w jej życiu się zmieniło. Zaczęła realizować swoje pasje. Zaczęła malować oraz pisać drobne opowiesci, anegdoty i wiersze. W malarstwie próbuje oddać to, czego nie potrafi ująć słowem, a w opowiadaniach i wierszach przekazuje swoje własne przeżycia.

W pazdzierniku w Galerii Pol-Cafe prezentujemy wystawę malarstwa Elviry Kathariny Woisch (Saibot) pt. "Transformacje" www.polcafe.eu/E-Woisch

 

 

, po drugiej stronie płotu
stoi Imię T w e;
witasz mnie?
czy,
przeklinasz mnie ?
Wspomnij chwile, gdy były światłem, gdy w tunelu naszych oczu spotkań
wygasł
cały świat

 

***

Chcę mowić o T o b i e
nie otwierając ust
Krzyczeć z zawiązaną na sznur szyją
obwisłymi rękoma i stopami wciągniętymi w nieprzyjazną ziemię
zdrętwieniem mym
odebrać Łaskę,
jaką jest
Dar Miłości

Wrastam i zagłębiam się, błądząc w ciasnym płaczliwym kotle goryczy
jakie zbudowałaś mi ty,
ściano rodzima
pożerając wolę mojego istnienia

Chcę mówić o T o b i e, chcę mówić do C i e b i e
ciepłą dłonią otworzyć raz jeszcze drzwi
smakować słowa ustami Twemi wypowiadane
łapać dłońmi powietrze którym oddychasz
zmieszać dzień z nocą

pocukrować Twoją i moją herbatę,
która nietknięta
czeka na
pierwszy łyk

 

***

, a kto powiedział, że
krzesło, że
ławka, że
Ziemia jest po to, by

 

siedzieć

kto powiedział, że
spoglądajac w oczy
Prawdę się
mówi
Kto powiedział

zaufaj
raz
jeszcze tylko po to
by dostać zapalenia

wnętrzności

Przysiąde raz jeszcze
zegnę kolana
zaufam

słowu
ach Słowo ty Słowo
cóż warte dzis jesteś
gdy
dusza
gdy serce
zdradliwe jak

ochłap

 

Rozprawa


, a drzewa nade mną
stoją jak szeregowiec niemy
wplątane w ziemię, wciągnięte w bezruch

idę
brnę pomiędzy listowiem a niebem, co zdaje się być w kolorze
blue
ale jest
szare
jest czarne,
krzyczy w samo letnie południe
pluje goryczą, płacze żółcią
a tafla jeziora?
nawet nie drgnie, cicho chichocze w swej głębi
naśmiewa się

drzewa nadal milczą,
nie zdradzając nikomu oskarżenia
wyroku, który właśnie
padł

Ława przysięgłych jest pusta
Wyrok jest prawomocny
nie ma sprzeciwów

jest jedno spojrzenie
jest
milczenie
i kroki
w tył